W tym filmie białoruski anarchista ze znakiem wywoławczym „Salam” opowie wam, dlaczego białoruscy anarchiści walczą na Ukrainie z rosyjskim imperializmem. Ten film dotyczy naszych towarzyszy na całym świecie i jest stworzony dla tych, którzy nie rozumieją, dlaczego anarchiści są zaangażowani w tę wojnę.

Salam to białoruski anarchista, strzelec moździerzowy. Na Białorusi brał czynny udział w protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki i w wyniku represji został zmuszony do emigracji z Białorusi. Od samego początku wojny Salam przyjeżdżał na Ukrainę z Polski, aby ochotniczo walczyć z dyktaturą Kremla bezpośrednio z bronią w rękach.

Transkrypcja

Witam, mój pseudonim to Salaam.

Jestem białoruskim anarchistą i wolontariuszem. Nagrywam ten film na prośbę towarzysza z Komitetu Oporu.

A w tym filmie opowiem wam dlaczego jestem anarchistą z Białorusi i inni białoruscy anarchiści tu przyjeżdżali.

I dlaczego teraz tu jesteśmy i walczymy w armii ukraińskiej przeciwko rosyjskiej agresji.

Oprócz wprowadzenia, ten film będzie w języku rosyjskim.

Robimy to, aby jak najwięcej osób mogło to zrozumieć co ja i moi towarzysze zamierzamy wam teraz przekazać. Jako białoruski anarchista wiem bardzo dobrze, czym jest dyktatura.

I widziałem bardzo dobrze w moim kraju, co cały ten rosyjski świat do czego walczy Putin i jego armia.

tylko w moim kraju Obecnie oficjalnie przebywa w nim ponad 1500 więźniów politycznych W protestach przeciwko dyktaturze Łukaszenki zginęło kilkadziesiąt osób.

Po wyborach w 2020 r. dyktaturę Łukaszenki utrzymuje się jedynie za pomocą przemocy, a władza Putina pomoc bezpośrednia.

W wyniku represji politycznych Ja, wielu moich towarzyszy i wielu innych Białorusinów zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów.

Od 2020 roku Białoruś opuściło prawie pół miliona osób. Wszystko z powodu represji wobec dyktatury.

My, Białorusini, doskonale wiemy, jak to jest otrzymać wyrok karny pięciu do dwudziestu lat za pokojowy protest.

Jak to jest być bitym tylko za ujawnienie się i powiedzenie „nie” niesprawiedliwości.

Wiemy, jak to jest zostać postrzelonym przez ludzi, którzy powinni cię chronić.

Widząc to wszystko na Białorusi, doskonale rozumiemy, co się stanie, jeśli Rosja wygra tutaj, na Ukrainie.

Zbudują tutaj ten sam marionetkowy reżim dyktatorski, jaki zbudowali w Mińsku.

Jedyna różnica jest taka, że na Białorusi tylko biją ludzi i wsadzają ich do więzienia.

Ale jeśli Rosja wygra na Ukrainie, ludzie zostaną zastrzeleni na ulicy.

I tu nikt nie będzie próbował przeprowadzać żadnych procesów, bawić się w jakąś demokrację z którym Łukaszenko czasami próbuje flirtować.

Po prostu będą masowo zabijać ludzi.

I widzieliśmy to doskonale tutaj, gdy okupanci rosyjscy opuścili Buchę i inne miasta.

Horror rosyjskiego świata jest jednym z najważniejszych powodów dlaczego ja i moi towarzysze teraz tu walczymy.

Dla nas, Białorusinów, bardzo ważne jest, aby tu walczyć, bo tu walczymy nie tylko o wolność na Ukrainie, ale i o wolność na Białorusi.

Doskonale zdajemy sobie sprawę, że dopóki nie powstrzymamy reżimu Putina, nie będziemy mogli wrócić na Białoruś i wyzwolić naszych towarzyszy.

Tak, współczesne państwo ukraińskie, jak w zasadzie każde państwo, ma ogromną liczbę problemów.

Jako anarchista nie bardzo mi się to podoba.

Uważam, że nie powinna ona istnieć w przyszłości w takiej formie, w jakiej istnieje obecnie.

Ale teraz są tylko dwie alternatywy: albo zwycięstwo Ukrainy i niedoskonały system, który istnieje tu i teraz, albo dyktatura wojskowa, która przyniesie narodowi ukraińskiemu jedynie cierpienie, łzy i ból.

Jeśli Rosja tu wygra, nie będzie niezależnych związków zawodowych, żadnych organizacji praw człowieka żadnych oddolnych struktur samoobrony przed arbitralnymi rządami urzędników i policji.

Tu nie będzie zupełnie nic, będzie tylko ogromny obóz koncentracyjny.

Często słyszymy piękne frazy i hasła naszych zachodnich towarzyszy mówiące, że musimy złożyć broń i nie brać udziału w konflikcie klasowym, że jest to wojna mocarstw imperialistycznych że klasa robotnicza nie ma nic do stracenia poza łańcuchami i nie może brać udziału w tej wojnie, i mnóstwo innych pięknych haseł, które niestety nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

W Rosji nie ma dziś większego ruchu antywojennego które mogłyby zatrzymać tę wojnę.

A wszelkie apele o złożenie broni są apelami do Ukrainy, aby po prostu milcząco przyjęła okupantów i znosić przemoc, grabieże i morderstwa, jakie przynoszą tutaj do ukraińskich domów.

Wszystkie te piękne hasła mogą być istotne gdyby w Rosji istniał jakiś rewolucyjny rdzeń zdolny obalić dyktaturę Putina.

Niestety nie ma innego wyjścia niż zbrojny opór wobec faszystowskiego reżimu, który dziś zaatakował Ukrainę. I trzeba to zrozumieć, że dzisiejsza wojna na Ukrainie otwiera ogromne pole możliwości dla anarchistów czego ważne jest, aby nie przegapić.

Po raz pierwszy od prawie 100 lat możemy teraz stworzyć poważną organizację polityczno-wojskową.

Jest teraz miejsce w Europie, gdzie anarchiści mogą zdobyć prawdziwe doświadczenie bojowe.

Doświadczenie bojowe w prawdziwej współczesnej wojnie. A dzisiaj, co anarchiści robią w tym konflikcie, jakie zajmują stanowisko, ile wysiłku w to włożyli i ilu anarchistów jest skłonnych zaryzykować tutaj swoje życie zadecyduje, co stanie się z ruchem anarchistycznym w Europie i to nie tylko w Europie, ale na całym świecie.

To, co dzisiaj zrobimy, bezpośrednio zadecyduje o przyszłości Ukrainy będzie miał silny i zorganizowany, anarchistyczny i nieautorytarny ruch lewicowy.

Czy będzie to opłacalne, czy będzie zorganizowane i czy będzie w stanie odeprzeć wroga.

Tak, doskonale zdajemy sobie sprawę, że po wojnie będziemy mieli starcia z ultraprawicą.

I z państwem, które będzie atakować wolność i prawa ludzi. Doskonale rozumiemy, że w przyszłości doświadczenie, które tutaj zdobędziemy, te struktury, które musimy tu teraz stworzyć, przydadzą się nam w dalszej walce o wolną Ukrainę.

Dziś anarchiści i nieautorytarna lewica w BUR i w zasadzie w całej Europie znajdują się na rozdrożu.

Z jednej strony piękne hasła o pokoju, o walce klas, które rzadko są poparte zdecydowanymi działaniami, które raczej nie doprowadzą do niczego pozytywnego.

Po drugiej stronie czeka nas inna droga – droga niebezpieczna, pełna kompromisów, pełna bólu cierpienia i straty.

Jest to jednak droga, która może nas doprowadzić do pojawienia się nowego, potężnego, wyzwoleńczego ruchu, co może wówczas zmienić cały obraz w regionie, później w Europie, a może i na całym świecie.

I od nas i od naszych decyzji będzie zależało, jaką drogą pójdziemy i co uda nam się osiągnąć.

I ostatnią rzeczą, którą chcę powiedzieć, jest apel do naszych zachodnich towarzyszy.

Nie potrzebujemy waszego westsplainingu, potrzebujemy waszej solidarności.