• 0 Posts
  • 10 Comments
Joined 4 years ago
cake
Cake day: December 15th, 2020

help-circle
  • Co ma piernik do wiatraka? Ani ja ani Harcerz nie odnosimy się do oświadczeń tylko do faktu ze oświadczenia są jedyną metodą na “rozwiązywanie” problemów będących standardem w większych skupiskach ludzi. Jeśli waszą odpowiedzią na “ruch ma ewidentny problem z radzeniem sobie z większością sytaucji” jest “ale oświadczenie…” to tak naprawdę tylko potwierdzacie postawione zarzuty



  • Ale co poza wycofanie się sugerujesz? Ja zbojkotowałem przychodznie (i syrene swoją drogą) na kilka lat przed tym jak nawet zaszedł tam pierwszy “medialny” gwałt. Jako jednostka to byłą jedyna możliwość działania, oczywiście w kolektywie też zazwyczaj przychylałem się do decyzji mających dążyć do izolacji tego kolektywu, no ale to nie jest tak że mamy anarchistyczny sąd który może na przycho nałożyć karę, albo anarchistycznego detektywa któy moze bliżej zbadać sprawę. W sytuacji kompletnego braku strutór jedynymi możliwymi decyzjami jest albo przemoc albo ostracyzjacja.


  • imho to nie jest kwestia nurtów myślowych ani praxis tylko zdrowego rozsądku i zrozumienia w jakis sposób zdrowe społeczeństwo ma funkcjonować. Większość osób nie wymaga tego żeby dziad z brodą powiedział im że ludzie mieszkający razem potrafią się kłócić i trzeba ustalić zasady działania, a squot nie jest po prostu sytuacją gidze masz kilku współlokatorów więc nie można bazować na zasadach ala “ej mordo, proszę zmywaj po sobie bo to wkurwiające jak tego nei robisz”. Można stworzyć prosty schemat działania A -> B -> C -> D -> E, który nie dość tego że ułatwia roziwązywanie konfliktów to jeszcze legitymizuje decyzje kolektywu. (Nie wiem prosta sprawa, zachodzi sytuacja, zaczyna się od upomnienia w cztery oczy, potem przechodzi do zgłoszenia na kolektywie i wymóg zobowiązania się do nie popełniania danego czynu/łamania zasady ustalonej wcześniej, potem sankcje jak utrata możliwości podejmowania decyzji w ramach kolektywu, potem poinformowania o ewikcji). Świat to nei utopia, czasami zamiast prób stworzenia perfekcyjnego społeczeństwa trzeba zacząć od tworzenia czegoś co działa sprawnie


  • Ale to nie jest pierwszy raz kiedy coś takiego się wydarzyło, to po prostu najbardziej ekstremalny przykład tego. I w zasadzie bardzo dobrze pokazuje cały problem. Kolektywy mieszkalne wymagają procedury usunięcia kogoś z przestrzeni jeśli z taką osobą jest jakiś problem. Czasami dla wałsnego dobra trzeba kogoś wypierdolić, to normalne, i to jest coś co powinno zawsze być brane pod uwage przy tworzeniu takiej przestrzeni. Jednak czegoś takiego nie było, wybuchały coraz większe i większe spiny o to i skończyło się tak jak skończyło. Okazuje się jednak że jako grupa polityczna nie jesteśmy sobie w stanei poradzić z tak podstawową kwestią jak “ktoś jest dla nas zagrożeniem i to zagrożenie musi zostać usnięte” bez przemocy z obu stron. Brak czy obecność mieszkań nie zmienia faktu że nie jesteśmy w stanie ustalać i utrzymywać pewnych zasad


  • Dobra ale co proponujecie w takim razie? Ruch nie radzi sobie z przemocowymi zachowaniami, ale też kompletnie nie radzi sobie z rozwiązaywaniem konfliktów, ani nawet wyciąganiem wniosków z wydarzeń. Konflikt Syrena-Przychodnia trwał od lat i ciężko się dziwić że eksplodował jak był konsekwentnie podsycany przez obie strony. Skutkował to pozbawieniem domu i prawdopodobnie traumą psychologiczną serii osób. Szeroko pojęty ruch, czy to polski czy warszawski, w dużej mierze zają się pisaniem oświadczeń na wszelakich portal społecznościowych. Nie powstały żadne systemy radzenia sobie z takimi sytuacjami, nie było nawet propozycji zastanowienia się nad cyzmś takim, mało kto przyjżał się tej sytuacji dokładniej, wnioski nie zostały wyciągnięte. Jeśli nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z czymś takim, i jest to na tyle wyraźne że nawet normalsy znają pojęcie “wojna squotów” to czemu ktokolwiek miałby dołącząć się do ruchu czy w nim pozostać. Dla mnie to tylko potwierdzenie że anarchizm jako idea faktycznej organizacji społecznej należy zostawić w XX wieku i dążyć do przodu, budując nowe pomysł na bazie wiedzy z poprzednich porażek. W innym wypadku zostaje nam to, czyli pisanie kolejnego oświadczenia, dwa lata po sprawie, w sytuacji kiedy nawet same osoby poszkodowane częściowo przestały zajmować się tematem


  • Skoro to jest problem (szanowanie tożsamości osoby, która nie jest cis) i uważasz to za znaczną przeszkodę w działalności aktywistycznej… Rąk brakuje do facepalmów. A tu właśnie z takim betonem trzeba zerwać. To właśnie ten beton jest odklejony. Co cię obchodzi 99.5% społeczeństwa i że jest to niezrozumiałe dlań? Dla 99.5% społeczeństwa niezrozumiała jest również idea anarchizmu jako takiego. Nie mówiąc o feminizmie, a tym bardziej anarchofeminizmie.

    Z takim podejście są dwa problemy. Po pierwsze jak chcesz alienować 99.5% społeczeństwa to nic nei zmienisz i zamkniesz się w swojej malutkiej banieczce ideologicznej, tylko nakręcając fundamentalizm ideowy, co się częściowo zdarzyło na Syrenie. Po drugie nie należy ukrywać że język “inkluzywny” w środowiskach LGBT jest niesamowicie plastyczny i szybko się zmienia, to jest normalne że osoby które nie są jego częścią mogą nie nadąrzać albo nawet nie wiedzieć że coś istnieje. Jeśli chcemy tworzyć przestrzeń inkluzywną to ta przestrzeń musi być skonstruowana w taki sposób że osoby dyskryminowane dobrze się tam czują ale żeby inne osoby również miały szanse być inkluzywne. Co więcej musi być tam przestrzeń na dialog pomiędzy dwoma stronami. Już sam twój post to pokazuje, wykorzystywanie zwrotów typu “Załózył*m” czy “napisałx” są niezrozumiałe dla osób niewtajemniczonych, będą zakładały że albo to jest literówka albo jakiś dziwaczny wymysł nie mający sensu. Koniec końców żeby ktoś się zmieniły musi najpierw wiedzieć że jest potrzeba zmainy